To jest wpis z serii „Konferencje prawnicze”. Pozostałe wpisy znajdziesz niżej [lista jest aktualizowana]:
Kiedy dobrze, żebyś przeczytał ten tekst?
Jesteś stałym bywalcem konferencji i chcesz wypadać tam lepiej, a do samego udziału nie trzeba zapraszać Cię dwa razy? Nie trać czasu na ten tekst! Wybierz jeden z listy wyżej, które pomogą Ci się przygotować.
A jeśli jeszcze się wahasz, to za chwilę opowiem Ci, dlaczego warto wydobyć te kilka czy kilkanaście godzin i poświęcić je na… bezpłatną pracę. Tak, tak – konferencje prawnicze to praca. A jednocześnie raczej nikt Ci za nią nie zapłaci. A mimo to, konferencja Ci się opłaca!
Po co mi to całe zamieszanie?
Jeśli jesteś rozgadanym ekstrawertykiem, masz sporo czasu i budżet na wyjazdy, to powiem krótko: konfy to frajda i fun.
Ale jeśli poprzednie zdanie, to nie jest w 100% opis Ciebie, to się nie przejmuj. Ty też masz wiele powodów, żeby występować na konferencjach.
Zacznijmy od kwestii merkantylnych i miejmy to już za sobą. Pomimo coraz luźniejszych rygorów promocji dla adwokatów i radców prawnych, wciąż daleko nam do marketingu w stylu Biedronki i Lidla. Zresztą to dobrze. Kto chciałby obudzić się z smsem „W tym tygodniu rozwody w Kancelarii Drzewa Krzaki i Wspólnicy o 20% taniej niż w Grzyby Rośliny i Partnerzy”? Ja bym nie chciał.
Ale to nie zmienia faktu, że najprawdopodobniej konkurujesz z kolegami i koleżankami o tych samych klientów. Często wygrywa ten, kogo pierwszego klient zauważy.
Konferencje prawnicze to świetna okazja, żeby dać się zauważyć. W końcu zazwyczaj polega ona na skupieniu wielu specjalistów jednej dziedziny w jednym miejscu w tym samym czasie. Stężenie eksperckości na metr kwadratowy wzrasta wykładniczo – gdzie szukać prawnika specjalisty, jeśli nie tam?
Twoje wystąpienie na takiej konferencji jest jak wizytówka. Chociaż w sumie nie. Jest raczej jak witryna sklepowa, bo wizytówki są prawie identyczne. Ich odpowiednikiem w konferencyjnym świecie będzie raczej garnitur czy spódnica i buty, które włożysz. Wystąpienie na konferencji to co innego.
Twoje wystąpienie to bardziej witryna sklepowa. Bo możesz zadecydować:
– czy pokażę tylko najlepszy produkt czy wszystko, co mam?
– szyby będą idealnie czyste czy nie mam czasu i będą, jakie będą?
– czy dobrze wyeksponuję produkt, który jest moją chlubą, czy przepadnie wśród „zwyklackiej” oferty dostępnej też u pozostałych?
Konferencje prawnicze to moment, w którym bardzo wielu klientów może podejść do Twojej witryny i zobaczyć, co masz do zaoferowania. A stąd już prosta droga, żeby weszli do środka.
Przemawiając na konferencji masz szansę dotrzeć do klientów. Konferencje są tematyczne, więc prawdopodobieństwo, że publiczność jest zainteresowana Twoimi usługami, jest większe niż zazwyczaj.
Mocna marka osobista zawsze działa na Twoją korzyść. Niezależnie od tego, czy jesteś właścicielką kancelarii, czy in-housem, czy pracujesz dla innego adwokata czy radcy.
Wystąpienie na konferencji to okazja, żeby pokazać swoje kompetencje innemu gronu niż to, w którym jesteś na co dzień. Oprócz potencjalnych klientów wśród publiczności będą też inne osoby z branży. One również słuchają i obserwują.
Dlatego Twoje dobre wystąpienie może być przepustką do ciekawej oferty pracy, argumentem za tym, żeby pracować u Ciebie albo powodem, dla którego ktoś Cię poleci. Wiesz przecież, że branża prawnicza opiera się o zaufanie i polecenia, prawda?
Wystąpienie na konferencji prawniczej buduje Twoją markę osobistą nie tylko przez te 15 czy 30 minut, gdy mówisz, a reszta słucha. Jeśli ograsz to w odpowiedni sposób, czas, gdy Twoje wystąpienie pracuje na Ciebie, będzie znacznie dłuższy.
Jeśli decydujesz się na wystąpienie na konferencji, to masz dwie opcje. Pierwsza jest taka, że weźmiesz temat, który znasz na wylot. Druga to taki temat, że musisz jeszcze doczytać.
Obojętnie, którą opcję wybierzesz, każda z nich rozwinie Cię merytorycznie.
I. Jeśli temat znasz dobrze, to rozwój będzie polegał na:
– przefiltrowaniu Twojej wiedzy,
– dobraniu odpowiednich przykładów z Twojej czy rynkowej praktyki oraz
– upewnieniu się, że nie pomijasz żadnego istotnego wątku.
Tutaj nie będziesz robić ogromnego researchu, za to wystąpienie będzie pretekstem do zastanowienia się: co tutaj jest naprawdę ważne? W końcu Ty nie masz czasu powiedzieć o wszystkim, publiczność nie da rady o wszystkim wysłuchać w skupieniu.
II. Drugi scenariusz, czyli „doczytka” tematu, to nic innego jak studiowanie w pierwotnym tego słowa znaczeniu.
Czytasz, pytasz, porządkujesz nową wiedzę, łączysz ją z tą, która była już wcześniej. A na koniec wszystko mówisz na głos, więc utrwalasz ten materiał.
No i jeszcze jedno: nie chcesz wstydu przed ludźmi, więc nie ma zmiłuj: masz gwarancję, że się tego tematu „nauczysz”.
To jest temat rzeka, który zresztą doczeka się osobnej publikacji. Ale uporządkujmy to, gdyby ktoś nie znał motta Orathor: Prawnik musi dobrze gadać. A konferencja prawnicza, to jedna z lepszych okazji, żeby to potrenować.
Dlaczego jedna z lepszych?
Pewnie, gdy myślisz „łatwiej jest mówić 20 minut czy tyle, ile czuję?”, to odpowiesz, że tyle, ile czujesz. Nic bardziej mylnego. Jeśli jesteś ekspertem, to możesz mówić o danym zagadnieniu długo, prawdopodobnie kilka godzin lekko. Znasz meandry, przykłady i jeszcze do tego masz własne obserwacje.
Konferencja ułatwia zadanie, bo organizator mówi Ci, w jakim czasie masz się zmieścić. Do tego dostajesz informację, czy masz korzystać z prezentacji, czy nie. To pozbawia Cię wielu dylematów, a tych i tak Ci nie zabraknie, gdy będziesz się przygotowywać.
Na marginesie – sztuka mówienia o prawie „tyle, ile czuję” to jedna z tych najtrudniejszych. Musisz nie tylko mieć wiedzę na dany temat, ale jeszcze ogromne doświadczenie, by znać i rozumieć potrzeby słuchaczy. Wiedzieć, co powinni usłyszeć, jak bardzo szczegółowo omówione, a potem jeszcze to zrobić.
– Ja panu nie przerywałem!
Kojarzysz tę kultową frazę, prawda?
Temperatura dyskusji w sądzie czy choćby z klientem może nie jest aż tak wysoka jak ta w debacie politycznej. Ale i tak wiele razy wchodzimy sobie w słowo albo napoczynamy nowe wątki, nie czekając aż ktoś dokończy zdanie. To się może zdarzyć wszędzie, ale nie na konferencji prawniczej.
Konferencja to gwarancja, że z nikim nie musisz się przekrzykiwać czy walczyć o mikrofon. Jest to zwyczajnie prostsze, szczególnie, jeśli w wystąpieniach publicznych nie jesteś jeszcze na poziomie PRO. Tutaj dostajesz 15 czy 30 minut i scena jest Twoja. Do your best.
Mówisz do zamkniętego grona, które ma kilkadziesiąt do kilkuset osób. Chcesz wypaść dobrze, pokazać wiedzę i kompetencje, ale nie zawsze wszystko idzie na po naszej myśli. Na szczęście w tym przypadku nawet w razie największej klapy Twojego wystąpienia, choćby było niedokończone, wydukane i absolutnie niedające się słuchać, to nic się nie stanie.
To znaczy żaden klient przez to nie pójdzie za to siedzieć, nie podpisze niekorzystnej umowy, nie straci praw rodzicielskich ani nie zwolni pracownika. Wystąpienie na konferencji to jedna z nielicznych aktywności prawnika, za które właściwie nie ponosi odpowiedzialności zawodowej.
Prawnik, który uczył mnie KPA, powiedział mi po ostatnich zajęciach „tak naprawdę zarabia się na dwóch rzeczach: na kompetencjach i na znajomościach”.
Oczywiście wystarczy wypowiedzieć na głos „znajomości”, żeby w głowie otworzyły się szufladki z nepotyzmem, sitwą, układami i układzikami. Na szczęście nie o to chodzi.
Znajomość osób zajmujących się tą samą dziedziną prawa co Ty pomoże Ci nie tylko znaleźć pracę czy otrzymać klienta z polecenia, ale (przede wszystkim) wiedzieć kogo zapytać, gdy na jakieś pytanie nie znasz odpowiedzi. A dwóch poprzednich kwestii również nie warto pomijać, zresztą wiemy to i ja, i Ty.
Konferencje prawnicze to świetna przestrzeń do wymiany myśli, poznawania nowych punktów widzenia i nawiązywania kontaktów. Konferencje są jednak pod tym względem wyjątkowe, bo gromadzą w jednym miejscu wiele osób zainteresowanych tym samym tematem co Ty.
Ale czy musisz występować na konferencji, żeby z tego skorzystać? Absolutnie nie! Aczkolwiek prelegentowi zawsze będzie trochę łatwiej. W końcu jego wystąpienie może być pretekstem do pochwały, dyskusji czy tematem na etapie „jak by tu zagadać?”.
A na koniec jeszcze jeden powód – dla jednych najważniejszych, dla innych zdecydowanie na ostatnim miejscu.
Wykonujesz ciężką, nie raz stresującą robotę – Twój mózg potrzebuje się przewietrzyć. Konferencja prawnicza to namiastka takiego wentylu. Czyli wykonujesz robotę (nie tylko, choć w głównej mierze marketingową), a jednocześnie masz okazję ruszyć się gdzieś poza miasto, gdzie żyjesz. Zjeść w nowym miejscu, przejść się na poranną kawę czy wieczorny spacer ulicą, której nie znasz.
Może Ci się skończyło 26 dni urlopu w tym roku, może chomikujesz go na święta, a może po prostu to okazja, żeby połączyć przyjemne z pożytecznym. W każdym z tych scenariuszy wyjazdowa konferencja to dobra okazja by się merytorycznie, ale jednak rozerwać.
Co dalej?
Jeśli wahasz się, czy konferencje prawnicze to coś dla Ciebie – nie ma lepszego sposobu niż pójść na jedną z nich i się przekonać. Możesz zacząć jako tzw. uczestnik bierny, czyli ktoś, kto nie wygłasza prelekcji.
Ale jeśli wątpliwości już nie masz, to pomyśl o tym jak wybrać dobry temat Twojego wystąpienia, a potem jak się przygotować i jak zacząć Twoje wystąpienie, żeby zrobić wrażenie na publiczności.